roz. IV
Obudziły mnie hałasy dobiegające z dołu. Na palcach, by dowiedzieć się co to zeszłam schodami w dół. Hałasy dobiegały z kuchni. Postanowiłam to sprawdzić. Podeszłam bliżej kuchni i omal nie wybuchnęłam płaczem:
-Mamo! co ty tu robisz?-zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy jednocześnie przytulając ją
-Oh córcia... przecież jutro twoje urodzinki! Musiałam przyjechać, nie opuściłam bym takiego ważnego wydarzenia bo przecież kończysz 18 lat!
-Tak mamuś a swoją drogą, na dziś do domu zaprosiłam przyjaciół, nie będzie ci przeszkadzać?-spytałam moją rodzicielkę
-Nie będą przeszkadzać, ale wiesz... ja przyjechałam tutaj nawet bez taty i już jutro muszę wracać w nocy więc i tak mnie nie będzie-oznajmiła
-Co?-spytałam lekko wkurzona, bo przecież jak ona to sobie wyobraża? Przjeżdza do mnie na urodznki, daje prezent i znów znika?
-Tak, niestety alę muszę. Wiem to trochę nie w porę ale zajrzyj do torby i sprawdź co ci kupiłam-powiedziała wzkazując na niebieską torbę, która leżała na stole.
Podeszłam do stolika, otworzyłam torbę, a w niej ujżałam co? Nowiutki I Phone z zielaną obudową i wielkością kartki A4.
-Mamo! Dziękuję ci za to!-powiedziałam jednocześnie tuląc się do niej i przyglądając się nowej "zabawce" bo przecież dobrze wiedziałam, że kupiła ją tylką dlatego, żeby zakryć to, że już jurto znów jej nie będzie.
-Mamo! Ty możesz już się zająć dekoracjami i tortem a ja pójdę na górę przygotować strój-powiedziałam retorycznie i nie czekając na odpowiedź rodzicielki pobiegłam do pokoju.
Hmm... Goście przyjdą pod wieczór? No tak bo przecież przyszykowali coś w dojo, no to może po tej całej imprezie przyjdźiemy do domu-pomyślałam. No dobra a teraz do sedna; w co ja się uborę? Chyba szykuje się na niezłą impre bo to przecież 18. Trzeba by zorganizować alkochol? Nie, napewno Jerry już się tym zajął. No alę co załóżyć? Możę spódniczkę mini? Nie, przstarzałe. Kurde nie mam co ubrać-powiedziałam na głos wyrzycając wszystkie ciuchy z szafy. Muszę iść do sklepu. Włożyłam wszystkie ciuchy spowrotem do szafy tylko tym razem ich nie składając. Nie chciało mi się! Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic bo dziś zapowiadali dość ciepły dzień. Ubrałam się w krótkie zielone szorty i żółtą bokserkę. Wosy upięłam w wysokiego koka i byłam gotowa do wyjścia. Z wszyskich zamyśleń wyrwało mnie to, że ja dziś mam SZKOŁĘ! Zapomniałam! Która jest? CO? JUŻ 11.47? Przecież jak mogłam zapomnieć o szkole!
Pobiegłam do kuchni z niewyraźną miną:
-Mamo! Zapomniałam o szkole-powiedziałam prosto z mostu
-Och Kim. Przecież dobrze wiem, że i tak byś nie poszła więc już zaniosłam usprawiedliwienie twojej nauczycielce i masz jak to się mówi "wolne"-powiedziała, czym naprawdę mocno mnie zaskoczyła
-Dziękuję ci mamo!-powiedziałam i przytuliłam ją naj mocniej jak tylko protrafię po czym zasięgłam po moją torebkę z kluczami, telefonem i pieniędzmi, a na wyjście rzuciłam mamie zwykłe "cześć" i poszłam odpalić moją furę. Wyjechałam. Była 12.15. Pojechałam do najbliższego centrum handlowego. Weszłam do mojego ulubionego sklepu i zaczęłam przebierać w ciuchach. Zkompletowałam całkiem niezły strój. Po namyśle postanowiłam go kupić, ale jednak dobrze wiedziałam, że potrzebuję potem czegoś na zmianę. Wyszukałam całkiem fajną, obcisłą, czarną i krótką sukienkę bez ramiączek z kwiatem ( także czarnym ) umieszczonym po prawej stronie. Postanowiłam kupić oby dawa stroje. Rachunek za ciuchy wyniósł coprawda 1756 dolarów ale i tak jak na mnie to jest bardzo mało. Wyszłam ze sklepu i skapłam się, że do mojej czarnej sukienki, potrzebuję jeszczę jakiś butów. Weszłam do innego sklepu tym razem przeznaczonego tylko na buty. Ponieważ dobrze wiem, że jak na imprezie będzie piwo to będą także i tańce i źle będzie tańczyło mi się na szpilkach więc poszłam na baleriny. Po pierwszym rzucie oka wybrałam takie słodziutkie granatowe prawie że czarne baletin z kwiatem. Kupiłam je i wyszłam z centrum bo wiedziałam, że mam już wszystko. Pojechałam do domu ale zanim jednak wysiadłam z auta spojżałaam na zegarek. Dochodziła 15. Ale czasochłonne są te zakupy. Weszłąm do domu i od razu jak na skrzydłach poleciałam przymierzyć rzeczy które kupiłam. Weszłam do pokoju, torbę postawiłam na łóżku i kolejno wyciągałam z niej ubrania. Kiedy już założyłam stroje które kupiłam w myślach mówiłam sobie "perfekt" przeglądając się w lustrze. Potem chciałam już mniej więcej przypasować fryzury do stroi. Ja ogólnie nie mam zbyt wielkiego talentu by ułożyć jakoś strasznie super włosy, więc zadzwoniłam po fryzjerkę i makijażystkę. Umówiłam się na 17. To już za pół godziny. Poszłam do łazienki wziąść prysznic i ogarnąć się by na urodziny wypaść perfekcyjnie. Wyszłam po jakiś 15 minutach. Chciałam zobaczyć jak mamie idą przygotowania więc postanowiłam zajrzeć do niej. Zeszłam po schodach i dech w piersiach mi zatkało. Jakie dekoracje. A tu? Wstęga, peło serpentyn, a jak wygląda pokój gościnny? Zajżałam do nie go. Stoły, stołki i co tylko! Napoje, przekąski. Miejsce chonorowe. Krzesło z napisem: "Królowa jest tylko jedna".
Zaniemówiłam z wrażenia. Poszłam poszukać mamy i podziękować jej. Zastałam ją w sypialni pakującą swoje rzczy w walizki
-Mamo! Dziękuję, ci za te strojenia, jesteś kochana! Szkoda tylko, że już się zbierasz-posmutniałam
-Proszę bardzo curuś. Tort jest w lodówce. WIem, że dasz sobie radę. Ja za 30 minut wyjeżdżam na lotnisko, a ty musisz już iść bo fryzjerka nie będzie czekać-powiedziała uświadamiając mnie, że ktoś dzwoni do drzwi. No tak fryzjerka. Pobiegłam otworzyć. Wpóściłam kobietę do środka a ona w bardzo krótkim tempie rozłożyła wszyskie narzędzia potrzebne do zrobienia fryzury. Używała tony lakiery, robiła takie ruchy jakich nigdy w życiu bym nie powtórzyła na moich włosach. Kiedy skończyła, zabrała się za mój makijaż. Pokazałam jej mój strój i postanowiła zrobić makijaż tak, by pasował do obu stroi. Skończyła. Wypóściłam ją z domu. Całe to upiększanie trawało jakieś pół godziny? Szybko poszło! Mama akurat już skończyła się pakować i miała zamiar wyjść ale przed tym jeszcze się pożgnałyśmy:
-Pa mamo! Będę za tobą tęsnić! Pozdrów tatę!-powiedziałam
-Dobrze, przekaże. Wiem, że dasz sobię radę. Ja już idę. Ślicznie wyglądasz-pożegnała się i wyszła z domu. Zamknęłam za nią drzwi. Pobiegłam na górę ubrać mój strój( <<<Strój>>>). Drugi strój zawiesiłam na wieszak i poszłam z nim do samochodu. Przyszłam z powrotem i zaczęłam się stroić. Włożyłam sukienkę, buty, kolczyki, pierścionki, bransoletki i jeszce lekko się poperfumowałam. A teraz naj ważniejsze. Miało być na sam koniec i jest: trzeba przejrzeć się w lustrze! Odsłoniłam lustro i prawię bym nie zemndlała. Wyglądałam bosko. Jak prawdziwa królowa. Tylko taka młoda (xd). Sukienka pasowała idealnie. Włosy miałam upiętę tak jak pokazane było na zdjęciu, a do tego wpięty kwiat. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam. Przed drzwiami stała cała moja paczka ( Jack, Jerry, Milton z Julią i Eddie ) Zdziwiło mnie to trochę bo nie było z nimi Rudiego. Może nadal jest obrażony? Nieważne! Pierwszy odezwał się Jack:
-Łał Kim! Wyglądasz... wyglądasz .........bosko-trochę się zaczerwieniłam
-Tak to fakt, masz bardzo ładną sukieneczkę-dołączył Jerry na co dostał ode mnie spojżenie typu "nie zadzieraj, bo pożałujesz".
-To co idziemy?-zaproponowałam
-No tak,...... ale bo my chcieliśmy, żebyś .........najpierw z nami pojechała........ do dojo-Jack znów zaczął się jękać.
-Tak, wiem. No to co idziemy?-zapytałam na co wszyscy popatrzyli się na mnie pytającym wzrokiem-Tak wiedziałam o tej imprezie, ale nie psujmy atmosfery. A poza ty wy jesteście pieszo?
-Kim, jak zawsze nie uległa. Tak jesteśmy pieszo, a co?-spytał Jerry
-No to wio do samochodu-zaproponowałam, tylko jest jedno ale.... będzie ciężko z miejscami
-Nic się nie dzieję. Ty poprowadzisz, ja będę siedział z przodu, Milton, Eddie i Jerry z tyłu, a Julia usiądzie na kolanack Miltona-wreszcie Jack się wysłowił
-No Okej. To chodźcie-powiedźiałam i wskazałam palcem na kabriolet stojący przed domem.
*************************************************************************************
Gotowe! Cieszycie się? Dość długi, ale to jest rekompensata za wcześniejszy, taki krótki :D. Następny będzie już jutro równo o godzinie 22 bo ogólnie piąty rodział będzie, aż w trzech częściach ;) cieszycie się? Czyli jutro pierwsza część, po jutrze druga, a po po pojutrze trzecia :) Pasuje? Mam nadzieję, że tak :* Proszę, dawajcie komy bo to naprawdę motywuje do pisania. Aha zapomniała bym dodać, że gdyby nie Iza to ten rozdział nie został by dodany dzisiaj... był by jutro. I w taki wsposób cały grafik jest o jeden dzień do przodu :). Co do tego rozdziału: Chyba fajny? Sama nie wiem...-_- Loffam was :* całusy ;** Nat&Ew
fajny..... niedoczekam się następnych..... i ty tu mówisz, ze to ja mam talent!
OdpowiedzUsuńTak, mówie tu że to ty masz talent :) next będzie jutro :)
UsuńŁał, super <33 świetnie piszesz ;333
OdpowiedzUsuńnie doczekam się na kolejny xd
Pzdr,
Wiki ♥
; ***
nowy rozdzialik;
OdpowiedzUsuńhttp://kick-czyli-kim-i-jack.blogspot.com/
świetne :)
OdpowiedzUsuń