piątek, 31 sierpnia 2012

Powiadomienie

Cześć! Mam dla was informacje i nie wiem czy się wam spodoba. Może na początek zacznę tak:
Rozdział trzeci będzie dopiero jutro, a teraz do sedna. Niestety po ciężkich przemyśleniach rozwiązuję działalność Natalii  na tym blogu. Oczywiście to nie znaczy, że go zawieszam. Rozłączyłyśmy się dlatego, że ona jednak bardziej interesuje się spasowaniem Severusa i Hermiony z Harry Pottera ( podam wam link jutro pod rozdziałem ) Nadal ona tak jak i ja będzie wspomagać mnie pomysłami i krótko rzec nadal jesteśmy jedną "firmą". Mojego pseudonimu nie zmieniam jak ona i też. Naprawdę przepraszam. Teraz ten blog jest wyłącznie moją własnością, ale mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza :) Dziękuję wam za te wszystkie pozytywne komentarze :D mam nadzieję, że zrozumiecie. Pzdr. Nat&Ew <3
Ah... Zapomniałabym... Chcę wam jeszcze zareklamować jeden blog który też zasługuję na większą oglądalność :D  <<<KLIKNIJ TU>>>

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

rozdział 2


roz II




Obudził mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła Grace. Jest moją najleprzą przyjaciółką, której zawszę się z wszystkiego zwierzam. Odebrałam telefon:
-Kochana! Czemu wczoraj nie zadzwoniłaś? Przecierz wysłałam ci sms-a!-zaczęła się drzeć do telefonu
-Spokojnie! Ja dopiero teraz wstałam-uspokoiłam ją
-Co, przecierz już 13, chyba oszalałaś, brałaś coś?-powiedziała poważnie, ale ja wzięłam to za żart
-No oczywiście, że nie! Tylko trochę jestem zmęczona, chyba nadal mam kaca po imprezie
-No dobra, wiesz co już cię nie męczę, ale co z dzisiejszymi zakupami?
-Odwołane, Rudy dowiedział się o tej imprezie i napewno nie jest zadowolony i chyba raczej lepiej będzie jeśli się stawię w dojo na trening
-Dobra, trzymaj się, a swoją drogą ta impreza była wyczesana
-Tak fakt! Chyba nawet chciałabym to powtórzyć
-Tak ja też
-Do zobaczenia
-pa-Grace rozłączyła się.
Wstałam z łóżka, pościeliłam je, wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki, żeby wziąść prysznic i ubrać się. Założyłam na siebie niebiesko-biały luźny top, długie czarne rurki i pomarańczowe sandały na wysokim koturnie. Włosy upięłam w luźny warkocz z prawej strony, umalowałam się delikatnie używając jedynie tuszu i błyszczyka. Poszłam do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia, jednak gdy tam doszłam przyszło mi na myśl, żeby przejść się na obiad do phila zaraz po treningu w dojo. Spojżałam na zekar, dochodziła już 15 a równo o tej godzinie zaczyna się trening.
Jak oparzona wybiegłam z domu zabierając ze sobą torebkę z pieniędzmi, kluczmi, telefonem i prawojazdy. Zamknęłam drzwi domu na klucz i pobiegłam do garażu po moje kochane autko. Odpaliłam mój kabriolecik i ruszyłam w drogę. Dojazd zajął mi równo dziesięć minut, więc byłam na akurat na czas.
Otworzyłam drzwi dojo. Niestety na moje nieszcęście trening już się zaczoł:
-Kim! Nareszcie jesteś-zaczął Rudy-idź się przebierać i dołącz do nas-powiedział dość spokojnym głosem, ale jednak bałam się jego reakcji.
Poszłam do przebieralni. Ubrałam strój karate. Weszłam na salę gdzie ćwiczyliśmy:
-Dobra dzieciaki, dobierzcie się w pary. Dziś będziemy walczyć przeciwko sobie-oznajmił
Karzdy w ciszy wybrał sobie partnera do ćwiczeń. Eddie z Jerrym, Milton z Rudym, a ja z Jackiem.
Karzdy miał swoją walkę. Jerry wygrał z Eddim,Rudy z Miltonem ( co było do przewidzenia ), a Jack ze mną chociasz wiedziałam, że niedawał w walce z siebie stu procent co mnie dość zdziwiło. Nikt podczas treningu do nikogo się nie odezwał jeśli nasz sensei nie nakazał. Szczeże byłam oburzona na przyjaciół, ale wiedziałam, że coś się stało, tylko niewiedziałam co. Nawet ja już się z tego wszystkiego nieodezwałam. Trening trwał przez dwie godziny i wkońcu się skończył. Gdy tylko Rudy poszedł do przebieralni, a potem do swojego biura, wreszcie Jerry odezwał się pierwszy:
-Whoooooooooo, taka niezręczna cisza, a wszystko dlaczego? Dla tej durnej imprezy, nie no nie była durna była fajna, ale durna, tylko fajna-Jerry często czegoś nieogarnia i chyba tu też była taka sytuacja
-Co? A co się stało?-spytałam zdziwiona
-Ta impreza-zaczął Milton
-Rudy nadal jest na nas zły-dokończył Eddie
-Tak, a teraz do tego, tak się wkurzył, że zawiesił nasze treningi na miesiąc za tą jego głupią mini figurkę Bobbiego Wassabiego, co dostaliśmy po rostopieniu tej dużej woskowej figury-dodał Jack
-Że co? Zawiesił nas? Ale jak on... przecież... na miesiąc?-zmieszałam się
-Tak, na miesiąc, a to był nasz ostatni trening... Następny za miesiąc-utwierdził mnie w przekonaniu Jerry
-Ale to chyba nie fer?-zezłościłam się
-Powiedział, żę jak będziemy się sprzeciwiać to zawiesi na dwa miesiące-uprzedził mnie Milton
-No to co? Chyba wracamy do domu?-Eddie zrobi smutną minę wypowiadając te pytania
-No tak! Idziemy, co tu po nas... Idziemy razem?-zapytał Milton
-Wiecie co? Mam auto, mogę was podwieść-zaproponowałam
-Ok-wykrzyczeli chórem
Karzdy z nas poszedł się przebrać. Gdy wszyscy byli gotowi, wyszliśmy z dojo. Wsiedliśmy do auta, ale zanim ruszyłam Jack wyprzedził mnie:
-Słuchajcie! Nie może tak być! Miesiąc bez karate? No dajcie spokój. Proponuję iść do phila, coś zjeść i obgadać całą tą akcję z tym zawieszeniem-po tych słowach automatycznie przypomniałam sobie, że miałam taki zamiar zaraz po treningu iść coś zjeść
-No może masz rację-wtrąciłam się, na co reszta kiwnęła tylko głowami na tak
Wysiedliśmy z auta i szybko pobiegliśmy do knajpy
************************************************************************************************************
Tadam... Ten rozdział miał być dopiero za 4 dni ale zostałam zainspirowana do pisania, więc wzięłam się w garść i proszę ;) Trochę nudny i o niczym, ale że tak powiem presja czasu. Następny rozdział najpóżniej za 4 dni chyba, że znów mnie coś albo ktoś zmotywóje, to wtedy wcześniej. Naszczęście mam już w głowie prawię cały 3 rozdział, lecz narazię się nie spieszę, ale mogę powiedzieć, że ten rozdział to tylko wstęp do dalszej akcji. Mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę was o komentarze i znów polece wam blog, tym razem Jessicy Lotton <<<Kliknij tu<<< on też zasługuje na większe zainteresowanie :)
pzdr. dla was i całusy Nat&Ew <3

rozdział 1

roz. I



Obudziłam się. Było ciemno jak w jakimś grobowcu. Moje oczy jednak w krótkim czasie zdążyły się przyzwyczaić. Przestraszyłam się bo w końcu zrozumiałam, że nie jestem w domu. Chciałam się poruszyć, ale nie udawało mi się. Mięśnie zastygły, a gdy tylko się poruszyłam, ból paraliżował mi ciało. Z prawej strony łóżka na którym leżałam, dostrzegłam postać siedzącą na krześle. Jak się okazało nieznajoma osoba na widok, że próbuję wstać momentalnie zbliżyła się do mnie po czym od razu poznałam ją a raczej jego po tych cudnych czekoladowych oczach. To był Jack. Uspokoiłam się bo dobrze wiedziałam, że gdy on jest przy mnie jestem bezpieczna i zawsze to czułam, bo Jack choć nie jest dobrym chłopakiem, jednak jest najlepszym w świecie przyjacielem.
-Kim, żyjesz-spytał żartobliwie
-No chyba tak, ale nie wiem nie wiem... a może jestem trupem?-powiedziałam najpoważniejszym tonem jakim  tylko dało się powiedzieć na co chłopak odpowiedział z wielkim bananem na twarzy:
-To super, a tak właściwie nie dziwi cię gdzie jesteś?
-Hmm... a niech ja pomyślę... TAK, bardzo
-Jesteś u mnie w domu-na te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-A po co ja tu jestem?-starałam mówić się ironicznie jednak mi się nie udawało
-No bo wczoraj...-nie dane było mu dokończyć gdyż trochę chamsko mu przerwałam:
-O nie, już pamiętam... a dziś? Co ze szkołą? Która godzina?-lekko się zmieszałam po czym przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie w dojo. Chyba troszkę przesadziłam z drinkami...
-Po pierwsze uspokój się-lekko podniósł głos jednak zaraz się poprawił: 
-Dziś jest sobota, nie trzeba iść do szkoły i jest tak gdzieś po 11-oznajmił
-Ok, ale co z Rudy'm? Nie będzie na nas zły za tą imprezę?-zapytałam niepewnie
-Ojj... gdybyś tylko obudziła się jakieś pół godziny wcześniej to kazanie by cię nie minęło!-zaśmiałam się
-No dobra a pomożesz mi wstać bo chyba muszę iść do domu-chłopak w momencie zbliżył się do mnie, wyciągnął rękę a gdy tylko ją złapałam, pociągnął:
-Auuu!-syknęłam z bólu głowy
-Co ci jest?-powiedział z troską
-Głowa mnie boli!-znów syknęłam z bólu lecz tym razem głośniej
-Choć już lepiej, zabiorę cię do domu, bo jeszcze mi tu zemdlejesz-starał się być zabawny, ale mi nie było do śmiechu, po czym podniusł mnie i przeżucił przez ramie.
Jedyne co widziałam, to furtka domu Andersonów kiedy przechodziliśmy przez ulicę, jednak po jakiejś chwili zniknął za innymi domamy. W końcu jednak doszliśmy, a raczej Jack doszedł. Postawił mnie na chodniku przed furtką mojego ogrodu:
-Dobra jesteśmy-zapowiedział
-No widze, a no i dzięki za przeniesienie mnie, a swoją drogą jesteś całkiem wygodny-uśmiechnęłam się na co on odwdzięczył się tym samym
-No to chodź-powiedział otwierając furtkę
-A może wszedł byś do środka?-zaproponowałam i zdziwiam się bo nagle głowa przestała mnie boleć
-Nie, nie, ja już spadam bo nie chcę przeszkadzać, a zresztą chyba głowa cię bolała?-popatrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczkami z miną uwodziciela
-Nie przeszkadzasz, bo i tak moich rodziców nie ma w domu, a głowa jakoś tak przestała mnie boleć-oznajmiłam
-Nie, wiesz co, zostaw tą propozycje na kiedy indziej to może skorzystam następnym razem-zaproponował
-Ha ha ha... No nie wiem, muszę się zastanowić
-Dobra ja już lecę!-Jack założył kaptur swojej bluzy na głowę i w jakieś dziesięć sekund zniknął moim oczą zaraz a rogiem następnej ulicy
-Pa, do zobaczenia w dojo Jack-powiedziałam sama do siebie
Wyciągnęłam klucze do domu z torebki i otworzyłam drzwi. Pobiegłam zaraz do swojego pokoju nie zamykając nawet drzwi na zamek. Weszłam do pokoju, położyam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Myślałam o moich rodzicach i kiedy oni przyjadą, bo przecież tylko zostawil jakiś tydzień temu kartkę, gdzie napisane było:
"Curuś, jadę z tatą na delegację w związku z podjęciem nowej pracy. Dzwoń kiedy chcesz. Wiemy, że dasz sobię radę. W razie czego zostawiliśmy ci kartę kredytową więc możesz korzystać w ciężkich sytuacjach. Postaramy się być jak najwcześniej, ale miesiąc napewno musisz przeżyć bez nas. Kochamy cię. Mama i tata."
Rodzice pojechali a raczej polecieli do Włoch... Och jak ja bym chciała też tam jechać, ale ostatni rok i koniec tej szkoły. Nie mogę opuścić takiego ważnego wydarzenia, przecierz to liceum.
Rozmyślałam tak jeszczę przez dobre pół godziny i w końcu zdecydowałam się zadzwonić do mamy. Wzięłam telefon i wybrałam numer:
-Cześć mamo! To ja Kim!-powiedziałam
-O hej córuś! Jak u ciebie?
-A dobrze i jak z tą całą delegacją?
-No wiesz co właśnie jestem na przerwie w spotkaniu, ale już wołają na salę. Muszę kończyć, pogadamy kiedy będzie czas. Kocham cię pa
-Pa mamo kocha...-nie zdążyłam  dokończyć gdyż mama się rozłączyła
Och mamo! Tęsknię za tobą, nie rozumiesz?-powiedziałam pod nosem
Było już póżno, więc postanowiłam się przebrać i iść spać. Jeszcze zaim się położyłam, włączyłam komputer i weszłam na facebooka. Żadnej nowej wiadomości. Wyłączyłam laptop i poszłam spać. W mgnieniu oka zasnęłam.
************************************************************************************************************
Gotowe, nareszcie. Przepraszam was, że tak długo nie wstawiałam rozdziałów ale coś z internetem się u mnie zchżaniło. Mam nadzieję, że rozumiecie, jednak obiecuję, że następne rozdziały co 4 dni, ale muszę otrzedz: w roku szkolnym będę dodawać jeden roz. co sobotę. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.  Chciałabym wam polecić blog Izy, bo naprawdę jej historie mocno motywują do pisania: >>>Kliknij tu<<<. Proszę was o szczere komentarze w związku z blogiem i rozdziałami. Aha, zapomniałabym... Tak, pisałam, że ten roz. ma was zaskoczyć i miał, ale zupełnie zmieniłam historię i mój pomysł, ale obiecuję, że chociaż ten nie bardzo mi się podoba bo jest nudny, to następne będą O NIEBO lepsze :) Pzdr. Nat&Ew <3

piątek, 17 sierpnia 2012

Wstęp i pierwsza notka, o mnie

  Cześć, jestem Ewa. Bardzo spodobały mi się blogi z opowiadaniami Moniki LINK LINK, jak i też aleXandry LINK, więc pomyślałam, czemu i ja mam nie spróbować. Będę opowiadać o moim ulubionym serialu "Z kopyta" ( Kickin' it ). Opiszę tu historię dwojga głównych bohaterów serialu - Jack'a i Kim. W czasie tego opowiadania, aby było mi łatwiej wcielę się w postać Kim. 
Bohaterów nie zmieniam, lecz w trakcie pisania dodam ze cztery osoby, ale o nich dowiecie się czytając mój blog. Jest jedna różnica jeśli chodzi o bohaterów. W moim opowiadaniu mają po 18 lat, więc jeśli będą wam przeszkadzać typowe sceny miłosne to proszę w ogóle nie czytać tego bloga. Pierwszy rozdział, który opublikuje, może trochę was zaskoczyć, ale chcę dobrze i ciekawie zacząć tę historię, żeby jak najlepiej się ją czytało. 

Parę słów o mnie:

Tak jak wcześniej mówiłam, jestem Ewa. Mam 13 lat. Bardzo lubię pisać, a pani z Polskiego powiedziała, że mam talent i dlatego chcę  spróbować sił w pisaniu. to opowiadanie piszę razem z moją najlepszą przyjaciółką - Natalią ( 13l. ). Dzielimy się obowiązkami w związku z tym blogiem: Ja ( Ewa ) piszę i wymyślam całe to opowiadanie, a Natalia umieszcza je na stronie. Bardzo mnie wspiera głupimi, ale także i dobrymi pomysłami na rozdziały.
Mam nadzieję, że spodoba wam się. Pierwszy post z opowiadaniem, w ciągu 3dni, a nowe rozdziały będą regularnie dodawane co 4dni. Nasz wspólny pseudonim: Nat&Ew.
Bardzo was proszę dawajcie komentarze, bo to naprawdę motywuje do pisania i piszcie w nich co mam poprawić, jeśli chodzi o pisanie, bo zależy mi na waszej opinii. <3

                                                                                                                    Pzdr. Nat&Ew