poniedziałek, 27 sierpnia 2012

rozdział 2


roz II




Obudził mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła Grace. Jest moją najleprzą przyjaciółką, której zawszę się z wszystkiego zwierzam. Odebrałam telefon:
-Kochana! Czemu wczoraj nie zadzwoniłaś? Przecierz wysłałam ci sms-a!-zaczęła się drzeć do telefonu
-Spokojnie! Ja dopiero teraz wstałam-uspokoiłam ją
-Co, przecierz już 13, chyba oszalałaś, brałaś coś?-powiedziała poważnie, ale ja wzięłam to za żart
-No oczywiście, że nie! Tylko trochę jestem zmęczona, chyba nadal mam kaca po imprezie
-No dobra, wiesz co już cię nie męczę, ale co z dzisiejszymi zakupami?
-Odwołane, Rudy dowiedział się o tej imprezie i napewno nie jest zadowolony i chyba raczej lepiej będzie jeśli się stawię w dojo na trening
-Dobra, trzymaj się, a swoją drogą ta impreza była wyczesana
-Tak fakt! Chyba nawet chciałabym to powtórzyć
-Tak ja też
-Do zobaczenia
-pa-Grace rozłączyła się.
Wstałam z łóżka, pościeliłam je, wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki, żeby wziąść prysznic i ubrać się. Założyłam na siebie niebiesko-biały luźny top, długie czarne rurki i pomarańczowe sandały na wysokim koturnie. Włosy upięłam w luźny warkocz z prawej strony, umalowałam się delikatnie używając jedynie tuszu i błyszczyka. Poszłam do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia, jednak gdy tam doszłam przyszło mi na myśl, żeby przejść się na obiad do phila zaraz po treningu w dojo. Spojżałam na zekar, dochodziła już 15 a równo o tej godzinie zaczyna się trening.
Jak oparzona wybiegłam z domu zabierając ze sobą torebkę z pieniędzmi, kluczmi, telefonem i prawojazdy. Zamknęłam drzwi domu na klucz i pobiegłam do garażu po moje kochane autko. Odpaliłam mój kabriolecik i ruszyłam w drogę. Dojazd zajął mi równo dziesięć minut, więc byłam na akurat na czas.
Otworzyłam drzwi dojo. Niestety na moje nieszcęście trening już się zaczoł:
-Kim! Nareszcie jesteś-zaczął Rudy-idź się przebierać i dołącz do nas-powiedział dość spokojnym głosem, ale jednak bałam się jego reakcji.
Poszłam do przebieralni. Ubrałam strój karate. Weszłam na salę gdzie ćwiczyliśmy:
-Dobra dzieciaki, dobierzcie się w pary. Dziś będziemy walczyć przeciwko sobie-oznajmił
Karzdy w ciszy wybrał sobie partnera do ćwiczeń. Eddie z Jerrym, Milton z Rudym, a ja z Jackiem.
Karzdy miał swoją walkę. Jerry wygrał z Eddim,Rudy z Miltonem ( co było do przewidzenia ), a Jack ze mną chociasz wiedziałam, że niedawał w walce z siebie stu procent co mnie dość zdziwiło. Nikt podczas treningu do nikogo się nie odezwał jeśli nasz sensei nie nakazał. Szczeże byłam oburzona na przyjaciół, ale wiedziałam, że coś się stało, tylko niewiedziałam co. Nawet ja już się z tego wszystkiego nieodezwałam. Trening trwał przez dwie godziny i wkońcu się skończył. Gdy tylko Rudy poszedł do przebieralni, a potem do swojego biura, wreszcie Jerry odezwał się pierwszy:
-Whoooooooooo, taka niezręczna cisza, a wszystko dlaczego? Dla tej durnej imprezy, nie no nie była durna była fajna, ale durna, tylko fajna-Jerry często czegoś nieogarnia i chyba tu też była taka sytuacja
-Co? A co się stało?-spytałam zdziwiona
-Ta impreza-zaczął Milton
-Rudy nadal jest na nas zły-dokończył Eddie
-Tak, a teraz do tego, tak się wkurzył, że zawiesił nasze treningi na miesiąc za tą jego głupią mini figurkę Bobbiego Wassabiego, co dostaliśmy po rostopieniu tej dużej woskowej figury-dodał Jack
-Że co? Zawiesił nas? Ale jak on... przecież... na miesiąc?-zmieszałam się
-Tak, na miesiąc, a to był nasz ostatni trening... Następny za miesiąc-utwierdził mnie w przekonaniu Jerry
-Ale to chyba nie fer?-zezłościłam się
-Powiedział, żę jak będziemy się sprzeciwiać to zawiesi na dwa miesiące-uprzedził mnie Milton
-No to co? Chyba wracamy do domu?-Eddie zrobi smutną minę wypowiadając te pytania
-No tak! Idziemy, co tu po nas... Idziemy razem?-zapytał Milton
-Wiecie co? Mam auto, mogę was podwieść-zaproponowałam
-Ok-wykrzyczeli chórem
Karzdy z nas poszedł się przebrać. Gdy wszyscy byli gotowi, wyszliśmy z dojo. Wsiedliśmy do auta, ale zanim ruszyłam Jack wyprzedził mnie:
-Słuchajcie! Nie może tak być! Miesiąc bez karate? No dajcie spokój. Proponuję iść do phila, coś zjeść i obgadać całą tą akcję z tym zawieszeniem-po tych słowach automatycznie przypomniałam sobie, że miałam taki zamiar zaraz po treningu iść coś zjeść
-No może masz rację-wtrąciłam się, na co reszta kiwnęła tylko głowami na tak
Wysiedliśmy z auta i szybko pobiegliśmy do knajpy
************************************************************************************************************
Tadam... Ten rozdział miał być dopiero za 4 dni ale zostałam zainspirowana do pisania, więc wzięłam się w garść i proszę ;) Trochę nudny i o niczym, ale że tak powiem presja czasu. Następny rozdział najpóżniej za 4 dni chyba, że znów mnie coś albo ktoś zmotywóje, to wtedy wcześniej. Naszczęście mam już w głowie prawię cały 3 rozdział, lecz narazię się nie spieszę, ale mogę powiedzieć, że ten rozdział to tylko wstęp do dalszej akcji. Mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę was o komentarze i znów polece wam blog, tym razem Jessicy Lotton <<<Kliknij tu<<< on też zasługuje na większe zainteresowanie :)
pzdr. dla was i całusy Nat&Ew <3

12 komentarzy:

  1. niezły !
    dodaj następny ; ****

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Pisz szybko następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra ! <3
    Bardzo ciekawe opisy, dzięki czemu opowiadanie wciąga ;D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ile mam czekać na następny?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wam za miłe komentarze :) następny rozdział po jutrze chyba, że uda mi się na jutro ale nie mogę zaręczyć. Mam nadzieję, że zrozumiecie :D pzdr. i całuski Nat&Ew <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nie dam rady :( ale obiecuję, że jutro będzie na 100% ,3 pzdr Nat&Ew

    OdpowiedzUsuń
  7. OK, ALE COŚ CI NAPISAŁAM http://kimijack-historia-wedlog-izki.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. daj roz szybko, bo ja dodam dwie godziny po twoim. Tym szybcie tym lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Podoba mi się ;P Czekam na następny ;D Oby pojawił się szybko :D :D Pozdrawiam :D ;**

    OdpowiedzUsuń