poniedziałek, 27 sierpnia 2012

rozdział 1

roz. I



Obudziłam się. Było ciemno jak w jakimś grobowcu. Moje oczy jednak w krótkim czasie zdążyły się przyzwyczaić. Przestraszyłam się bo w końcu zrozumiałam, że nie jestem w domu. Chciałam się poruszyć, ale nie udawało mi się. Mięśnie zastygły, a gdy tylko się poruszyłam, ból paraliżował mi ciało. Z prawej strony łóżka na którym leżałam, dostrzegłam postać siedzącą na krześle. Jak się okazało nieznajoma osoba na widok, że próbuję wstać momentalnie zbliżyła się do mnie po czym od razu poznałam ją a raczej jego po tych cudnych czekoladowych oczach. To był Jack. Uspokoiłam się bo dobrze wiedziałam, że gdy on jest przy mnie jestem bezpieczna i zawsze to czułam, bo Jack choć nie jest dobrym chłopakiem, jednak jest najlepszym w świecie przyjacielem.
-Kim, żyjesz-spytał żartobliwie
-No chyba tak, ale nie wiem nie wiem... a może jestem trupem?-powiedziałam najpoważniejszym tonem jakim  tylko dało się powiedzieć na co chłopak odpowiedział z wielkim bananem na twarzy:
-To super, a tak właściwie nie dziwi cię gdzie jesteś?
-Hmm... a niech ja pomyślę... TAK, bardzo
-Jesteś u mnie w domu-na te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-A po co ja tu jestem?-starałam mówić się ironicznie jednak mi się nie udawało
-No bo wczoraj...-nie dane było mu dokończyć gdyż trochę chamsko mu przerwałam:
-O nie, już pamiętam... a dziś? Co ze szkołą? Która godzina?-lekko się zmieszałam po czym przypomniałam sobie o wczorajszej imprezie w dojo. Chyba troszkę przesadziłam z drinkami...
-Po pierwsze uspokój się-lekko podniósł głos jednak zaraz się poprawił: 
-Dziś jest sobota, nie trzeba iść do szkoły i jest tak gdzieś po 11-oznajmił
-Ok, ale co z Rudy'm? Nie będzie na nas zły za tą imprezę?-zapytałam niepewnie
-Ojj... gdybyś tylko obudziła się jakieś pół godziny wcześniej to kazanie by cię nie minęło!-zaśmiałam się
-No dobra a pomożesz mi wstać bo chyba muszę iść do domu-chłopak w momencie zbliżył się do mnie, wyciągnął rękę a gdy tylko ją złapałam, pociągnął:
-Auuu!-syknęłam z bólu głowy
-Co ci jest?-powiedział z troską
-Głowa mnie boli!-znów syknęłam z bólu lecz tym razem głośniej
-Choć już lepiej, zabiorę cię do domu, bo jeszcze mi tu zemdlejesz-starał się być zabawny, ale mi nie było do śmiechu, po czym podniusł mnie i przeżucił przez ramie.
Jedyne co widziałam, to furtka domu Andersonów kiedy przechodziliśmy przez ulicę, jednak po jakiejś chwili zniknął za innymi domamy. W końcu jednak doszliśmy, a raczej Jack doszedł. Postawił mnie na chodniku przed furtką mojego ogrodu:
-Dobra jesteśmy-zapowiedział
-No widze, a no i dzięki za przeniesienie mnie, a swoją drogą jesteś całkiem wygodny-uśmiechnęłam się na co on odwdzięczył się tym samym
-No to chodź-powiedział otwierając furtkę
-A może wszedł byś do środka?-zaproponowałam i zdziwiam się bo nagle głowa przestała mnie boleć
-Nie, nie, ja już spadam bo nie chcę przeszkadzać, a zresztą chyba głowa cię bolała?-popatrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczkami z miną uwodziciela
-Nie przeszkadzasz, bo i tak moich rodziców nie ma w domu, a głowa jakoś tak przestała mnie boleć-oznajmiłam
-Nie, wiesz co, zostaw tą propozycje na kiedy indziej to może skorzystam następnym razem-zaproponował
-Ha ha ha... No nie wiem, muszę się zastanowić
-Dobra ja już lecę!-Jack założył kaptur swojej bluzy na głowę i w jakieś dziesięć sekund zniknął moim oczą zaraz a rogiem następnej ulicy
-Pa, do zobaczenia w dojo Jack-powiedziałam sama do siebie
Wyciągnęłam klucze do domu z torebki i otworzyłam drzwi. Pobiegłam zaraz do swojego pokoju nie zamykając nawet drzwi na zamek. Weszłam do pokoju, położyam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Myślałam o moich rodzicach i kiedy oni przyjadą, bo przecież tylko zostawil jakiś tydzień temu kartkę, gdzie napisane było:
"Curuś, jadę z tatą na delegację w związku z podjęciem nowej pracy. Dzwoń kiedy chcesz. Wiemy, że dasz sobię radę. W razie czego zostawiliśmy ci kartę kredytową więc możesz korzystać w ciężkich sytuacjach. Postaramy się być jak najwcześniej, ale miesiąc napewno musisz przeżyć bez nas. Kochamy cię. Mama i tata."
Rodzice pojechali a raczej polecieli do Włoch... Och jak ja bym chciała też tam jechać, ale ostatni rok i koniec tej szkoły. Nie mogę opuścić takiego ważnego wydarzenia, przecierz to liceum.
Rozmyślałam tak jeszczę przez dobre pół godziny i w końcu zdecydowałam się zadzwonić do mamy. Wzięłam telefon i wybrałam numer:
-Cześć mamo! To ja Kim!-powiedziałam
-O hej córuś! Jak u ciebie?
-A dobrze i jak z tą całą delegacją?
-No wiesz co właśnie jestem na przerwie w spotkaniu, ale już wołają na salę. Muszę kończyć, pogadamy kiedy będzie czas. Kocham cię pa
-Pa mamo kocha...-nie zdążyłam  dokończyć gdyż mama się rozłączyła
Och mamo! Tęsknię za tobą, nie rozumiesz?-powiedziałam pod nosem
Było już póżno, więc postanowiłam się przebrać i iść spać. Jeszcze zaim się położyłam, włączyłam komputer i weszłam na facebooka. Żadnej nowej wiadomości. Wyłączyłam laptop i poszłam spać. W mgnieniu oka zasnęłam.
************************************************************************************************************
Gotowe, nareszcie. Przepraszam was, że tak długo nie wstawiałam rozdziałów ale coś z internetem się u mnie zchżaniło. Mam nadzieję, że rozumiecie, jednak obiecuję, że następne rozdziały co 4 dni, ale muszę otrzedz: w roku szkolnym będę dodawać jeden roz. co sobotę. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.  Chciałabym wam polecić blog Izy, bo naprawdę jej historie mocno motywują do pisania: >>>Kliknij tu<<<. Proszę was o szczere komentarze w związku z blogiem i rozdziałami. Aha, zapomniałabym... Tak, pisałam, że ten roz. ma was zaskoczyć i miał, ale zupełnie zmieniłam historię i mój pomysł, ale obiecuję, że chociaż ten nie bardzo mi się podoba bo jest nudny, to następne będą O NIEBO lepsze :) Pzdr. Nat&Ew <3

3 komentarze:

  1. Super notka! Pisz szybko następną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana jesteś! Dzięki, że wspomniałaś o moim blogu. Ty mówisz, ze to ja mam talent, ale przeczytaj to! Na serio jesteś niezła! Niemoge się doczekać następnego. Pa kochana

    OdpowiedzUsuń